Obecnie kamienica przy ul. Okrzei 30 jest niemal opuszczona, bramę na podwórze zamurowano, a drzwi wejściowe na frontową klatkę schodową są zamknięte. Z tego co mi wiadomo w kamienicy wciąż mieszka jedna rodzina. Kamienicę udało mi się zwiedzić częściowo w lipcu zeszłego roku. Jeśli chodzi o wnętrza posiadam jedynie zdjęcia bocznych oficyn, na klatce na końcu podwórka nie byłam, zaś na frontowej byłam jedynie na chwilę i niestety nie mam zdjęć, a jest tam ciekawie.
Kamienica przy dawniej ul. Brukowej 30 została wybudowana na przełomie XIX i XX wieku dla Piotra Górskiego. W 1908 roku kamienicę kupili małżonkowie Frajnbaum.
Kapliczka z figurą Matki Boskiej została ustawiona na podwórzu w 1943 roku.
Po wojnie fasadę pozbawiono całego wystroju, pozostawiając gołą, ceglaną ścianę. Pionowe podziały, półkoliście zamknięte nisze nad oknami pierwszego i trzeciego piętra świadczą o jej dawnych zdobieniach. W zbiorach Muzeum Warszawskiej Pragi znajduje się fotografia ukazująca kamienicę w jej pierwotnym wystroju, więc odtworzenie oryginalnego wyglądu elewacji jest możliwe.
Kamienica jest ujęta w gminnej ewidencji zabytków.
Przed II wojną światową kamienicę zamieszkiwało 54 lokatorów. Mieszkało tam 51 żydowskich lokatorów i 3 polskich – stróż Stefan, chrześcijańska kobieta, która w domu miała magiel do maglowania prania i „gołębiarz”, który przez całe lato uganiał się za gołębiami, a zimą zarabiał szatkowaniem kapusty.
Na podwórku było kilka drzew i ławek, gdzie mieszkańcy mogli przysiąść i chwilę odpocząć. Ławki wystawiał dozorca domu Stefan. Latem (…) ci, którzy nie znaleźli miejsca na ławkach, przynosili swoje ławeczki i taborety (…) Wokół nich brzęczało jak w ulu, bo także kobiety i dzieci, nie miały zamiaru siedzieć w domu w tak gorące i duszne noce.
Kiedy dochodziła jedenasta i towarzystwo robiło się zmęczone i śpiące, wynoszono kołdry, poduszki i sienniki. (…) Nie można powiedzieć, że spanie tam należało do rzeczy najprzyjemniejszych, jako że koty miauczały przeraźliwie, także hałas z ulicy wkradał się poprzez zamkniętą bramę. Ponieważ większość śpiących pod gołym niebem stanowiły dzieci i młodzież, cały czas zaglądała [tam] jakaś mama, aby sprawdzić, czy jej dziecko leży [dobrze] okryte. A jak spotkały się dwie sąsiadki, wtedy dopiero zaczynały się plotki…
Nocną sensacją była piekarzowa Fajga. Punktualnie o wpół do pierwszej w nocy zabierała się do pracy. (…) Jak tylko rozgrzany piec wydał pierwszą partię bajgli już czekali na nią klienci – śpiochy z Brukowej 30. (…)
Ogólnie rzecz biorąc, większość z pięćdziesięciu żydowskich lokatorów żyła w zgodzie. A kiedy czasem wybuchały kłótnie – złość nie trwała długo.
Źródło cytatu: „Odkrywanie żydowskiej Pragi” – „Podwórze na [ulicy] Brukowej 30” H. Brauerberg
Stróż Stefan żył ze swoich żydowskich lokatorów. W każdy piątek wieczorem zbierał swoją tygodniówkę, za którą wyłączał gaz, a w szabes rano rozpalał w piecach.* (…) Obie strony były zadowolone z ustalonego porządku.
*Stróż-chrześcijanin pełnił więc rolę szabes-goja wobec żydowskich lokatorów kamienicy, to jest za opłatą (zwykle symboliczną) wykonywał czynności zakazane Żydom prawem religijnym.
W jednym z mieszkań mieścił się dom modlitwy nazywany Szul fun der chewre mikre (jid. Synagoga Bractwa Pisma).
Źródła:
– „Odkrywanie żydowskiej Pragi” str. 370-387
– „Na prawym brzegu” str. 70
– http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,54420,14554678,Kamienica_przy_Okrzei_30__pijany_stroz_zamykal_lokatorow.html
– http://www.twoja-praga.pl/praga/ulice/4751.html
– http://www.varshe.org.pl/teksty-zrodlowe/o-miejscach/341-podworze-przy-ulicy-brukowej-30
– https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/w/18-warszawa/112-synagogi-domy-modlitwy-i-inne/89678-dom-modlitwy-synagoga-bractwa-pisma-w-warszawie-
– zdjęcie powojenne ” Korzenie miasta tom III Praga” Jerzy Kasprzycki str. 114
Dodaj komentarz