Fragment pochodzi z książki „Notatki z prawobrzeżnej Warszawy” Sabina Sebyłowa
1 sierpnia 1944 – wtorek
O 10 przed południem napełnił Warszawę dźwięk odwołania lotniczego. To sygnał!
Przepisuję wspomniany rozkaz i nie mogę wyjść z podziwu, że wierzą w nim w tak łatwe zwycięstwo nad Niemcami. Skąd ten optymizm? Szyderstwo czy co?
Kuzynka przyniosła z naszego ogródka coś, co zupełnie nie pasuje, co szokuje w dniu takim jak dzisiejszy. Wydają się oderwanym pojęciem, choć są naturalnymi, realnymi brzoskwiniami. Wykwintne, wonne. Właśnie wonne, choć nie znajduję pełni porównania – jak?
Po prostu wybryk absolutnie nie na miejscu, lecz to jest brzoskwiniom obojętne. Są takie, jakie muszą być.
Po południu dochodzą odgłosy strzelaniny. Nie umiejscowione w jednym punkcie. Słychać broń ręczną, maszynową, granaty. Nasilenie wydaje się i z lewa, i od strony mostu Kierbedzia. Widać pożary.
Zaczęło się [powstanie].
Strzelanina się przesuwa, także wzmacnia o tyle, że będzie chyba trzeba mimo niewiarygodnych oporów psychicznych udać się ze starymi rodzicami do piwnicy. Przed bramą stoi ckm i samochód pancerny. Może tylko chwilowo Niemcy je tu zatrzymali. w piwnicy, już pełnej, ogłuszenie, zdezorientowanie.
Nasz dom jest objęty akcją powstańczą. Prowadzą ją AK-owcy. Mają biało-czerwone opaski na rękawach. Naznosili butelek. Z kolei zwrócili się do lokatorów o naftę. Posiadają bowiem mniej nafty i benzyny, niż wynosi pojemność zgromadzonych butelek.
Wysuwają się na ulicę. Wracają. Budują w bramie barykadę.
Sabina Sebyłowa większą część życia zamieszkiwała w kamienicy przy ul. Brzeskiej 5. Jej dziennik ukazał się w roku 1985, pt. „Notatki z prawobrzeżnej Warszawy”.
Piotr
Wspaniała pozycja! Dzięki za przypomnienie